Elektra i Wolverine. Odkupienie
Cena produktu
Cena detaliczna – rynkowa cena produktu, często jest drukowana przez wydawcę na książce.
Najniższa cena z 30 dni – najniższa cena sprzedaży produktu w księgarni z ostatnich 30 dni, obowiązująca przed zmianą ceny.
Wszystkie ceny, łącznie z ceną sprzedaży, zawierają podatek VAT.
Koszty dostawy
Odbiór w punkcie
Dostawa na adres
Czas oczekiwania na zamówienia = realizacja + dostawa przez przewoźnika
Zobacz więcejSzczegóły produktu
Więcej informacji
EAN | 9788328152779 |
---|---|
SKU | 101036311 |
Liczba stron | 208 |
Data wydania | 12 paź 2022 |
Seria/Cykl | MARVEL DELUXE |
Wymiary | 18.0x27.5cm |
Język | polski |
Oprawa | twarda |
Wydawca | Egmont |
Ilustrator | Yoshitaka Amano |
Scenarzysta | Greg Rucka |
Tłumacz | Nika Sztorc |
Podmiot odpowiedzialny | Story House Egmont Inflancka D lok. 4C 01-198 Warszawa PL ksk@egmont.pl 48228384100 |
Producent odpowiedzialny | Story House Egmont Inflancka D lok. 4C 01-198 Warszawa PL ksk@egmont.pl 48228384100 |
- Data wydania
- 12 paź 2022
- Seria/Cykl
- MARVEL DELUXE
- Oprawa
- twarda
- Tłumacz
- Nika Sztorc
- Ilustrator
- Yoshitaka Amano
- Scenarzysta
- Greg Rucka
Elektra i Wolverine. Odkupienie
Recenzje (5)
Ten produkt nie ma jeszcze żadnych recenzji
Możesz być pierwszą osobą, która podzieli się swoją opinią i pomoże innym w dokonaniu wyboru!
Wolverine i Japonia się lubią. To już klasyk, temat samograj. W końcu nawet o tym traktowała pierwsza miniseria z tym bohaterem. Była też manga z nim w roli głównej, w wykonaniu Tsutomu Niheiego, chociaż akurat mangą ciężko było to do końca nazwać. A gdzieś pomiędzy powstała ta historia, napisana przez znakomitego Grega Ruckę, z całkiem udanymi rysunkami mangaki Yoshitaki Amano i warto po nią sięgnąć, jeśli lubicie Rosomaka albo japońskie klimaty. A no i jeszcze Elektrę, która jest przecież równie ważną i równie mocno czerpiącą z azjatyckich klimatów postacią. Tylko pamiętajcie, że to nie tyle komiks, ile albo picture book, albo artbook uzupełniony o tekst literacki (zależy od podejścia).
Elektra Nachios, płatna zabójczyni, dostaje kolejne, rutynowe zdawałoby się zadanie likwidacji naukowca. Świadków też mu się pozbyć. Ale na jej drodze staje Wolverine, broniący pewnej nastolatki, która może być dla niego bardzo istotna. Zaczyna się walka na śmierć i życie, a także swoista próba odkrycia o co tu naprawdę chodzi…
Przyznam szczerze, że swego czasu wręcz marzyło mi się, by ten komiks ukazał się po polsku. Było to lata temu, kiedy panował w Polsce boom na mangę i anime, amerykański komiks wciąż miał się tu jeszcze nieźle, choć już nastał kryzys, a historie takie, jak ta, wydawały się spełnieniem marzeń każdego dzieciaka, który od paru lat zaczytywał się i komiksami od TM-Semic, i biegał do kiosku po „Kawaii”, a popołudniami oglądał zarówno „Dragon Balla” i „Sailorki”, jak i animowanego „Batmana” czy „Spider-Mana”. No ale chociaż rzecz wyszła już dobre dwie dekady temu, dopiero teraz mamy szansę ją poznać. Lepiej jednak późno, niż wcale, jak to mówią.
Zatem jest i dobrze, że jest, bo to dobry komiks. Greg Rucka nie raz pokazał, że jest świetnym scenarzystą, pisał choćby znakomity run z trzeciego volume’u „Wolverine’a” czy „Elektrę” z czasów „Marvel Knights”, ale zanim je stworzył, zrobił to dzieło. Dzieło, które nie jest komiksem, a opowiadaniem, całkiem sprawnie napisanym zresztą. Ale i tak, jak na niego przystało, rzecz jest sensacyjna, pełna akcja, z nutą mroku i bardzo ciekawym klimatem. Ten klimat to zasługa rysunków, więc jeszcze do niego wrócę, a zostając przy fabule, mamy tu naprawdę dobre tempo, powagę, dobrze nakreślone postacie, a jednak nie brak w tym wszystkim lekkości typowej dla rozrywkowych opowieści, które skierowane są zarówno do fanów postaci, jak i nowych odbiorców, którym rzecz wpadłaby w oko.
A wpada bo Yoshitaka Amano, artysta, który pracował i nad kultowymi mangami („Vampire Hunter D”) i udzielał się także na polu amerykańskiego komiksu („The Sandman: The Dream Hunters”) serwuje nam naprawdę niezłe plansze. Niezłe, nie genialne, ale jednak miłe dla oka, choć czasem niechlujne. Trochę w klimacie wspomnianego już Niheiego, a trochę w klimatach japońskiego malarstwa. Mało tu typowej mangi, więcej orientalnej roboty graficznej, która nie atakuje nas wielkimi oczami i nad ekspresją, a sporą dozą realizmu, szalonej zabawy barwanu i specyficznego, ale jednak trafnego podejścia.
Po prostu świetna rzecz. Nie komiks, nie tak do końca, ale i dla miłośników komiksu, i dla fanów grafiki, i nawet dla tych, którzy lubią literaturę, rzecz warta poznania. I warta wracania do niej, szczególnie dla tych grafik.
To miała być zwyczajna noc w życiu najemnej zabójczyni Elektry Natchios: zlikwidować bogatego naukowca, zgarnąć osiem milionów dolarów nagrody i nie zostawić przy życiu ani jednego świadka. Jednak zamordowanie nastoletniej Avery, która przypadkiem znalazła się na miejscu zbrodni, okazuje się dla Elektry trudniejsze, niż powinno. W dodatku dziewczyny broni Wolverine – cierpiący na amnezję mutant, który ma nadzieję znaleźć dzięki niej odpowiedzi na dręczące go pytania o przeszłość. Razem z Elektrą stoczy na ulicach Nowego Jorku krwawą walkę na śmierć i życie – czy jednak uda im się odkryć, kto pociąga za sznurki?
Za fabułę tego „komiksu” opowiada znany komiksowy wyjadacz chleba, który wpraw ma. I opowiadanie też wychodzi mu całkiem nieźle, chociaż czasem stylistycznie to rzecz jak rodem z literatury młodzieżowej. A powinien być krwisty, solidnie napisany thriller.
Rysunki? Znany mangaka serwuje nam rzeczy proste pod tym względem. To bardziej kolorowe szkice, niż rysunki, czasem niedopracowane, z dziwnym designem twarzy postaci. Ale nadal ma to urok i nastrój. I taki jest ten „komiks”. Rzecz z urokiem i nastrojem. Choć kolejna rzecz skierowana stricte do fanów. Nie, żeby nowi czytelnicy się tu zgubili, bo rzecz jest dostosowana do czytania bez znajomości historii postaci. Po prostu chyba nikt niezainteresowany tymi bohaterami nie sięgnie po to wszystko.
Wolverine i Japonia się lubią. To już klasyk, temat samograj. W końcu nawet o tym traktowała pierwsza miniseria z tym bohaterem. Była też manga z nim w roli głównej, w wykonaniu Tsutomu Niheiego, chociaż akurat mangą ciężko było to do końca nazwać. A gdzieś pomiędzy powstała ta historia, napisana przez znakomitego Grega Ruckę, z całkiem udanymi rysunkami mangaki Yoshitaki Amano i warto po nią sięgnąć, jeśli lubicie Rosomaka albo japońskie klimaty. A no i jeszcze Elektrę, która jest przecież równie ważną i równie mocno czerpiącą z azjatyckich klimatów postacią. Tylko pamiętajcie, że to nie tyle komiks, ile albo picture book, albo artbook uzupełniony o tekst literacki (zależy od podejścia).
Elektra Nachios, płatna zabójczyni, dostaje kolejne, rutynowe zdawałoby się zadanie likwidacji naukowca. Świadków też mu się pozbyć. Ale na jej drodze staje Wolverine, broniący pewnej nastolatki, która może być dla niego bardzo istotna. Zaczyna się walka na śmierć i życie, a także swoista próba odkrycia o co tu naprawdę chodzi…
Przyznam szczerze, że swego czasu wręcz marzyło mi się, by ten komiks ukazał się po polsku. Było to lata temu, kiedy panował w Polsce boom na mangę i anime, amerykański komiks wciąż miał się tu jeszcze nieźle, choć już nastał kryzys, a historie takie, jak ta, wydawały się spełnieniem marzeń każdego dzieciaka, który od paru lat zaczytywał się i komiksami od TM-Semic, i biegał do kiosku po „Kawaii”, a popołudniami oglądał zarówno „Dragon Balla” i „Sailorki”, jak i animowanego „Batmana” czy „Spider-Mana”. No ale chociaż rzecz wyszła już dobre dwie dekady temu, dopiero teraz mamy szansę ją poznać. Lepiej jednak późno, niż wcale, jak to mówią.
Zatem jest i dobrze, że jest, bo to dobry komiks. Greg Rucka nie raz pokazał, że jest świetnym scenarzystą, pisał choćby znakomity run z trzeciego volume’u „Wolverine’a” czy „Elektrę” z czasów „Marvel Knights”, ale zanim je stworzył, zrobił to dzieło. Dzieło, które nie jest komiksem, a opowiadaniem, całkiem sprawnie napisanym zresztą. Ale i tak, jak na niego przystało, rzecz jest sensacyjna, pełna akcja, z nutą mroku i bardzo ciekawym klimatem. Ten klimat to zasługa rysunków, więc jeszcze do niego wrócę, a zostając przy fabule, mamy tu naprawdę dobre tempo, powagę, dobrze nakreślone postacie, a jednak nie brak w tym wszystkim lekkości typowej dla rozrywkowych opowieści, które skierowane są zarówno do fanów postaci, jak i nowych odbiorców, którym rzecz wpadłaby w oko.
A wpada bo Yoshitaka Amano, artysta, który pracował i nad kultowymi mangami („Vampire Hunter D”) i udzielał się także na polu amerykańskiego komiksu („The Sandman: The Dream Hunters”) serwuje nam naprawdę niezłe plansze. Niezłe, nie genialne, ale jednak miłe dla oka, choć czasem niechlujne. Trochę w klimacie wspomnianego już Niheiego, a trochę w klimatach japońskiego malarstwa. Mało tu typowej mangi, więcej orientalnej roboty graficznej, która nie atakuje nas wielkimi oczami i nad ekspresją, a sporą dozą realizmu, szalonej zabawy barwanu i specyficznego, ale jednak trafnego podejścia.
Po prostu świetna rzecz. Nie komiks, nie tak do końca, ale i dla miłośników komiksu, i dla fanów grafiki, i nawet dla tych, którzy lubią literaturę, rzecz warta poznania. I warta wracania do niej, szczególnie dla tych grafik.
To miała być zwyczajna noc w życiu najemnej zabójczyni Elektry Natchios: zlikwidować bogatego naukowca, zgarnąć osiem milionów dolarów nagrody i nie zostawić przy życiu ani jednego świadka. Jednak zamordowanie nastoletniej Avery, która przypadkiem znalazła się na miejscu zbrodni, okazuje się dla Elektry trudniejsze, niż powinno. W dodatku dziewczyny broni Wolverine – cierpiący na amnezję mutant, który ma nadzieję znaleźć dzięki niej odpowiedzi na dręczące go pytania o przeszłość. Razem z Elektrą stoczy na ulicach Nowego Jorku krwawą walkę na śmierć i życie – czy jednak uda im się odkryć, kto pociąga za sznurki?
Za fabułę tego „komiksu” opowiada znany komiksowy wyjadacz chleba, który wpraw ma. I opowiadanie też wychodzi mu całkiem nieźle, chociaż czasem stylistycznie to rzecz jak rodem z literatury młodzieżowej. A powinien być krwisty, solidnie napisany thriller.
Rysunki? Znany mangaka serwuje nam rzeczy proste pod tym względem. To bardziej kolorowe szkice, niż rysunki, czasem niedopracowane, z dziwnym designem twarzy postaci. Ale nadal ma to urok i nastrój. I taki jest ten „komiks”. Rzecz z urokiem i nastrojem. Choć kolejna rzecz skierowana stricte do fanów. Nie, żeby nowi czytelnicy się tu zgubili, bo rzecz jest dostosowana do czytania bez znajomości historii postaci. Po prostu chyba nikt niezainteresowany tymi bohaterami nie sięgnie po to wszystko.
Elektra i Wolverine. Odkupienie
Cena produktu
Cena detaliczna – rynkowa cena produktu, często jest drukowana przez wydawcę na książce.
Najniższa cena z 30 dni – najniższa cena sprzedaży produktu w księgarni z ostatnich 30 dni, obowiązująca przed zmianą ceny.
Wszystkie ceny, łącznie z ceną sprzedaży, zawierają podatek VAT.