Król w czerni
Chwilowo niedostępny
Powiadom o dostępności
Koszty dostawy
Odbiór w punkcie
Dostawa na adres
Czas oczekiwania na zamówienia = realizacja + dostawa przez przewoźnika
Zobacz więcejSzczegóły produktu
Więcej informacji
EAN | 9788328161184 |
---|---|
SKU | 101153942 |
Liczba stron | 324 |
Data wydania | 25 paź 2023 |
Seria/Cykl | MARVEL FRESH |
Wymiary | 16.7x25.5cm |
Oprawa | miękka |
Wydawca | Egmont |
Ilustrator | Ryan Stegman, Iban Coello |
Scenarzysta | Donny Cates, Phillip Kennedy Johnson |
Tłumacz | Zofia Sawicka |
Podmiot odpowiedzialny | Story House Egmont Inflancka D lok. 4C 01-198 Warszawa PL ksk@egmont.pl 48228384100 |
Producent odpowiedzialny | Story House Egmont Inflancka D lok. 4C 01-198 Warszawa PL ksk@egmont.pl 48228384100 |
- Data wydania
- 25 paź 2023
- Seria/Cykl
- MARVEL FRESH
- Oprawa
- miękka
- Tłumacz
- Zofia Sawicka
- Ilustrator
- Ryan Stegman, Iban Coello
- Scenarzysta
- Donny Cates, Phillip Kennedy Johnson
Król w czerni
Recenzje (10)
Ten produkt nie ma jeszcze żadnych recenzji
Możesz być pierwszą osobą, która podzieli się swoją opinią i pomoże innym w dokonaniu wyboru!
Lovecraft spotyka Venoma? Czemu nie. Król w Czerni z miejsca kojarzy się z wymyślonym przez Roberta Chambersa, a wzbogacającym lovecraftowskie uniwersum Królem w Żółci i taką właśnie postać wplótł do swej opowieści o Venomie, spidermanowym antybohaterze, Donny Cates, postanawiając raz na zawsze wyjaśnić wszystko o symbiontach, domknąć wszystkie sprawy i dorzucić coś do ich mitologii od siebie. I całkiem sprawnie mu to wyszło. I chociaż nadal wolę takie urocze kicze, jak „Planet of the Symbiotes” Micheliniego, „Król w Czerni” to kawał dobrego eventu – o wiele lepszego od „Empireum” – który z czystym sercem polecam.
Król w Czerni. Knull. Mroczne, symbiotyczne bóstwo. Od dawna zmierzał na Ziemię, można to było powstrzymać, ale Venom wybrał ratowanie syna, niż świata, a teraz ten przybywa i ma po swojej stronie smocze symbionty! Venom staje z nim do walki, nie jest sam – najwięksi bohaterowie Ziemi są po jego stronie – ale tego starcia mogą nie wygrać. Szykuje się prawdziwy, mroczny koszmar, na jaki nikt nie jest gotowy…
Spider-Man i eventy to temat rzeka. No bo wewnątrz serii nigdy ich nie brakowało, a taka druga „Saga klonów” to chyba najbardziej obszerny event w dziejach komiksu, ale mało rzeczy z tego pajęczaka sięgnęło dalej, by wpłynąć jakoś mocno na ogół uniwersum Marvela. Można tu wspomnieć o „Dark Reign”, kiedy to główny wróg Pająka, czyli Osborn, stanął na czele amerykańskich służb i miał duży wpływ na różne fabuły, ale wątek ten był konsekwencją wydarzeń „Tajnej inwazji”, a swój finał znalazł w kolejnym wydarzeniu – „Oblężeniu”. A tak ogólnie no co działo w świecie Pająka, w świecie Pająka pozostawało. A „Królem w Czerni” rozlewa się to wszystko na całe uniwersum, będąc rozległym wydarzeniem, który w oryginale dostał kilka one-shotów i miniserii z „King in Black” w tytule i sporo tie-inów w seriach o Kapitanie Ameryce, Hulku czy Daredevilu (w Polsce jest tego zdecydowanie mniej, ale parę mamy i pewnie mieć będziemy w „Nieśmiertelnym Hulku” czy „Strażnikach galaktyki”).
Więc rozmach to ma i ten rozmach widać. Główna opowieść to tylko pięć zeszytów, ale w tomie zebrane zostały dodatkowo zeszyty serii „Venom”, w ramach której to wszystko się zaczęło i toczyło do tego momentu. No i wraz z tym tomem, piątym zbiorczym już, dostajemy też finał tej serii pod rządami Catesa. Finał widowiskowy, czasem epicki, podany w bardzo przyjemnym stylu. Bo akcja akcją, bardzo dobra jest, ale robotę w znacznej mierze robi tu horrorowy klimat i pójście w thriller psychologiczny, gdzie bywa ponuro, depresyjnie i z ciekawym spojrzeniem na postacie. Oczywiście całości nie brak też catesowego luzu i nonszalancji, a wszystko satysfakcjonuje i pozostawia po sobie dobre wrażenie. Nawet bardzo dobre.
Duża w tym wszystkim też zasługa ilustracji. Ta, całkiem zgrabne, dość realistyczne i mroczne, ale odpowiednio lekkie i cartoonowe, mają w sobie coś widowiskowego, coś nastrojowego i w ogóle jakoś tak w oko wpadają. Fajnie to wygląda, bo kolor też robi robotę, a dobre wydanie, tradycyjnie, podkreśla jeszcze to wszystko. I tylko jeszcze żal, że to już koniec, bo fajne było, świetnie dla fanów – tak ten event, jak i cała seria – udane dla tych, którzy jednak z Venomem i Pajęczakiem nie za wiele mieli do czynienia. No i po prostu to była jedna z najlepszych serii od Marvel Fresh i będzie mi jej brakować.
O komiksie możemy przeczytać, że:
Mroczny bóg Knull dotarł na Ziemię, ale… nie jest sam. Towarzyszy mu horda smoczych symbiontów! Venom dobrze wie, do czego są zdolne te stwory, i choć ma wsparcie najpotężniejszych ziemskich bohaterów, starcie z wszechmocnym bogiem pustki i jego straszliwymi sługami może go kosztować więcej, niż jest gotów zapłacić. Czy mimo to uda mu się obalić króla w czerni i ocalić swojego syna?
Event. Wielkie komiksowe wydarzenie. No i epicko jest, dynamicznie, widowiskowo… Akcja goni akcję, wszystko co prawda skupia się na Venomie, ale obejmuje cały świat i wszystkich bohaterów i chociaż bez dodatkowych zeszytów trochę szybko to leci, nadal świetnie się czyta. Więc sporo się tu zmienia dla uniwersum, ale więcej dla postaci. I fajnie. To takie pożegnanie z Eddiem, ale i po prosty fajny akcyjniak. Świetnie zilustrowany, ładnie wydany… Śmiało bierzcie i czytajcie, bo warto.
Lovecraft spotyka Venoma? Czemu nie. Król w Czerni z miejsca kojarzy się z wymyślonym przez Roberta Chambersa, a wzbogacającym lovecraftowskie uniwersum Królem w Żółci i taką właśnie postać wplótł do swej opowieści o Venomie, spidermanowym antybohaterze, Donny Cates, postanawiając raz na zawsze wyjaśnić wszystko o symbiontach, domknąć wszystkie sprawy i dorzucić coś do ich mitologii od siebie. I całkiem sprawnie mu to wyszło. I chociaż nadal wolę takie urocze kicze, jak „Planet of the Symbiotes” Micheliniego, „Król w Czerni” to kawał dobrego eventu – o wiele lepszego od „Empireum” – który z czystym sercem polecam.
Król w Czerni. Knull. Mroczne, symbiotyczne bóstwo. Od dawna zmierzał na Ziemię, można to było powstrzymać, ale Venom wybrał ratowanie syna, niż świata, a teraz ten przybywa i ma po swojej stronie smocze symbionty! Venom staje z nim do walki, nie jest sam – najwięksi bohaterowie Ziemi są po jego stronie – ale tego starcia mogą nie wygrać. Szykuje się prawdziwy, mroczny koszmar, na jaki nikt nie jest gotowy…
Spider-Man i eventy to temat rzeka. No bo wewnątrz serii nigdy ich nie brakowało, a taka druga „Saga klonów” to chyba najbardziej obszerny event w dziejach komiksu, ale mało rzeczy z tego pajęczaka sięgnęło dalej, by wpłynąć jakoś mocno na ogół uniwersum Marvela. Można tu wspomnieć o „Dark Reign”, kiedy to główny wróg Pająka, czyli Osborn, stanął na czele amerykańskich służb i miał duży wpływ na różne fabuły, ale wątek ten był konsekwencją wydarzeń „Tajnej inwazji”, a swój finał znalazł w kolejnym wydarzeniu – „Oblężeniu”. A tak ogólnie no co działo w świecie Pająka, w świecie Pająka pozostawało. A „Królem w Czerni” rozlewa się to wszystko na całe uniwersum, będąc rozległym wydarzeniem, który w oryginale dostał kilka one-shotów i miniserii z „King in Black” w tytule i sporo tie-inów w seriach o Kapitanie Ameryce, Hulku czy Daredevilu (w Polsce jest tego zdecydowanie mniej, ale parę mamy i pewnie mieć będziemy w „Nieśmiertelnym Hulku” czy „Strażnikach galaktyki”).
Więc rozmach to ma i ten rozmach widać. Główna opowieść to tylko pięć zeszytów, ale w tomie zebrane zostały dodatkowo zeszyty serii „Venom”, w ramach której to wszystko się zaczęło i toczyło do tego momentu. No i wraz z tym tomem, piątym zbiorczym już, dostajemy też finał tej serii pod rządami Catesa. Finał widowiskowy, czasem epicki, podany w bardzo przyjemnym stylu. Bo akcja akcją, bardzo dobra jest, ale robotę w znacznej mierze robi tu horrorowy klimat i pójście w thriller psychologiczny, gdzie bywa ponuro, depresyjnie i z ciekawym spojrzeniem na postacie. Oczywiście całości nie brak też catesowego luzu i nonszalancji, a wszystko satysfakcjonuje i pozostawia po sobie dobre wrażenie. Nawet bardzo dobre.
Duża w tym wszystkim też zasługa ilustracji. Ta, całkiem zgrabne, dość realistyczne i mroczne, ale odpowiednio lekkie i cartoonowe, mają w sobie coś widowiskowego, coś nastrojowego i w ogóle jakoś tak w oko wpadają. Fajnie to wygląda, bo kolor też robi robotę, a dobre wydanie, tradycyjnie, podkreśla jeszcze to wszystko. I tylko jeszcze żal, że to już koniec, bo fajne było, świetnie dla fanów – tak ten event, jak i cała seria – udane dla tych, którzy jednak z Venomem i Pajęczakiem nie za wiele mieli do czynienia. No i po prostu to była jedna z najlepszych serii od Marvel Fresh i będzie mi jej brakować.
O komiksie możemy przeczytać, że:
Mroczny bóg Knull dotarł na Ziemię, ale… nie jest sam. Towarzyszy mu horda smoczych symbiontów! Venom dobrze wie, do czego są zdolne te stwory, i choć ma wsparcie najpotężniejszych ziemskich bohaterów, starcie z wszechmocnym bogiem pustki i jego straszliwymi sługami może go kosztować więcej, niż jest gotów zapłacić. Czy mimo to uda mu się obalić króla w czerni i ocalić swojego syna?
Event. Wielkie komiksowe wydarzenie. No i epicko jest, dynamicznie, widowiskowo… Akcja goni akcję, wszystko co prawda skupia się na Venomie, ale obejmuje cały świat i wszystkich bohaterów i chociaż bez dodatkowych zeszytów trochę szybko to leci, nadal świetnie się czyta. Więc sporo się tu zmienia dla uniwersum, ale więcej dla postaci. I fajnie. To takie pożegnanie z Eddiem, ale i po prosty fajny akcyjniak. Świetnie zilustrowany, ładnie wydany… Śmiało bierzcie i czytajcie, bo warto.
Król w czerni